niedziela, 9 sierpnia 2015

Pieczeń wieprzowa z Kitaj-Gorodu



Za to obok posągu natknął się na wspaniałe miejsce – prawdziwą restaurację urządzoną w przestronnym, czystym namiocie, w przyjemnym, swojskim, ciemnozielonym kolorze, takim jak u nich na stacji. Wewnątrz, w rogach, były plastikowe atrapy kwiatów z liśćmi z materiału, które nie wiadomo co tu robiły, ale były ładne, oraz parę solidnych stolików, na których stały lampki olejowe wypełniające namiot przytulnym, łagodnym światłem. I jedzenie… Pokarm bogów: najdelikatniejsza wieprzowa pieczeń z grzybami – aż ślinka cieknie, u nich przyrządzano takie potrawy tylko w święta, ale nigdy nie wyglądały tak smakowicie i wykwintnie.
Wokół siedzieli ludzie porządni, szacowni, dobrze i gustownie ubrani, pewnie bogaci kupcy. Starannie kroili kotleciki z usmażoną na chrupko skórką, pływające w gorącym aromatycznym tłuszczu, nieśpiesznie wkładali malutkie kąski do ust i cicho, statecznie rozmawiali, dyskutując o swoich sprawach i z rzadka rzucając na Artema uprzejme, ciekawe spojrzenia.
Było oczywiście drogo: trzeba było wyciągnąć z zapasowego magazynka całe piętnaście naboi i położyć je na szerokiej dłoni karczmarza tłuściocha, a potem żałować, że człowiek poddał się pokusie, ale tak czy owak, w brzuchu było tak przyjemnie, spokojnie i ciepło, że głos rozumu w tej błogości umilkł.

Pieczeń wieprzowa z Kitaj-Gorodu




Czytając a raczej słuchając książki, (albowiem darmowego ebooka dostałam skądś tam, to skorzystałam) to ten przepis wzbudził we mnie myśl "MUST DO IT".  Zastanawiałam się też jakie grzyby będą odpowiednie. Niestety nie jestem entuzjastką grzybów, jadam tylko pieczarki, boczniaki i sporadycznie kurki. Ze względu na luksusowa otoczkę jaka urosła wśród tych ostatnich, to na nie padł wybór.  Zapraszam was więc na pieczeń z Metra 2033.

EDIT: Na śmierć zapomniałam, ale już się poprawiam. Wielkie, wielkie podziękowania dla Łukasza za zorganizowanie całego niejadalnego ekwipunku który widnieje na zdjęciach. Bez niego, nie było by klimatu ;)



Składniki:
Pieczeń - z podanej ilości składników wyszła mi rolada którą pokroiłam na 6 około 1,5 cm kawałków. Starczyło nam na dwa obiady - za 1 razem po jednym plasterku bo byliśmy mało głodni, za 2 razem zjedliśmy po 2 i był to super sycący obiad.
- pół kilo schabu bez kości
- 25 dag kurek
- 1/5 kostki masła
- 2 cebule
- kminek
- jałowiec (najlepiej zmielony)
- sól
 - pieprz
-  pół szklanki bulionu
- 3 liście laurowe
- 4 ziarna ziela angielskiego
- torebka do pieczenia

Mięso porządnie umyj, usuń błonki (no chyba że lubisz, ja mam fizia i zawsze wszystko to białe usuwam bo bleeee) następnie rozkrój go w ten sposób:



i rozbij tłuczkiem, uważając by nie porobić dziur. Najlepiej pod folią czy reklamówką z biedronki ;)


Rozłożony płat natrzyj solą, pieprzem, kminkiem i jałowcem. Ja miałam tylko w kulkach więc rozgniotłam młotkiem jałowiec w woreczku.  Zawiń mięso tak jak było rozkrojone i wstaw do lodówki na min. pół godziny.



Kurki umyj i pokrój na drobno. Tak samo cebulę. Na patelni rozpuść masło i wrzuć grzyby. Kiedy puszczą soki dorzuć cebulę i duś wszytko na małym ogniu pod przykryciem aż wszytko będzie mięciutkie i aromatyczne.


Wyjmij mięso, rozwiń i jeśli używałaś/eś rozgniecionego jałowca, usuń co większe kawałki. Na mięso nakładaj kurki z cebulką cienką warstwą ale tak, żeby zakryć cała powierzchnię. UWAGA! Nie używamy tu całej mieszaniny grzybowo-cebulowej, mi zeszło jakoś 1/3. resztę wykorzystamy do boskiego sosu!



Mięso z farszem zawiń, tak samo jak było rozkrajane. Możesz teraz obwiązać nitką biała albo jak w moim wypadku użyć wykałaczek, chyba, że masz jeszcze jakiś inny sposób. Roladę włóż do torebki, wlej tam bulion, dodaj listy laurowe i ziele angielskie. Zawiąż worek, zrób w nim kilka dziurek (zgodnie z instrukcją) i włóż do piekarnika. Piecz około 1,5 godziny aż mięsko ładnie się zarumieni z wierzchu.




A tymczasem sos:
- pozostała masa kurkowo-cebulowa
- opakowanie śmietanki 18% do zup i sosów - takiej w kartoniku! Koniecznie! Taka śmietanka ma łagodny smak i się nie zważy!
- sól
- pieprz cytrynowy

Wszytko jest nad wyraz banalne. Do grzybów wlej śmietankę, niech gotuje się to na małym ogniu. Dodawaj do smaku sól i pieprz cytrynowy. Ja dałam go chyba ze 2 łyżki bo jest wspaniały i bardzo pasuje. Zgaś ogień i wszytko porządnie zblenduj. Ma powstać gęsta kremowa i cudownie aromatyczna masa.  Sos gotowy.




Kiedy pieczeń będzie gotowa, wyjmij ją ostrożnie z torebki, najlepiej dwiema łyżkami lub czymś takim coby się nie poparzyć.  Jak troszku ostygnie pokrój na odpowiadające ci wielkością plastry.  Mięso polecam odgrzewać osobno, podsmażać na patelni, a nie gotować razem z sosem. Ja popełniłam ten błąd przy drugim obiedzie i sos się troszku poprzypalał na patelni a mięso było zimne.

U mnie pieczeń podałam z puree z ziemniaków (masło i mleko) i cukinią w occie domowej roboty mojej siostry. Pasuje idealnie! Ale możecie też użyć ogórka kiszonego ;)



I co, myślicie że jest warta 15 kulek? ;)

P.S. No i muszę się oczywiście pochwalić :P





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz